Oburzenie mediów po tekście o Agacie Dudzie i opisanych tam plotkach o "nieślubnym dziecku"! Olejnik ostro: "Szambo!" Kolejne kontrowersje wokół Agaty Dudy! Artykuł, który pojawił się w świątecznym wydaniu "Gazety Wyborczej", wywołał niemałe zamieszanie w mediach. W portrecie Pierwszej Damy, który wyszedł spod pióra Kariera polityczna Andrzeja Dudy. Pierwsze polityczne kroki Andrzej Duda postawił w roku 2005, wraz z rozpoczęciem współpracy z Prawem i Sprawiedliwością. W 2006 powołano go na Jan Duda, ojciec prezydenta Andrzeja Dudy w rozmowie z "Super Expressem" wypowiedział się na temat dalszej kariery swojego syna. Przy okazji bardzo go pochwalił. Andrzej Duda pełni funkcję Minusy wspólnego porodu, jakie są najczęściej wymieniane, to: poczucie bezradności ze strony partnera w sytuacji, gdy jego ukochana bardzo cierpi; brak odporności partnera na widok krwi; obawa, że po wspólnym porodzie pożycie intymne pary będzie nieudane. Tego typu obawy są normalne i nie powinno się ich wstydzić. Prezydencie, Pana Ojciec prof. Jan Tadeusz Duda, kandydat do Senatu RP w trakcie przedwyborczej w Krakowie, nazwał leczenie in vitro „eksperymentem medycznym” . Zakwestionował również jego zgodność z konstytucją, powołując się na artykuł 39., który mówi, że nikt nie może być poddany eksperymentom. Ale dodanie np, z racji profesji VD, dodatkowe bazowe odporności na urok, rycerzowi jakąś bazową wartość pancerzy. Czy jakieś % stałe efekty, odnoście plusów i minusów. Barbarzyńca: plusy +2% do obrażeń, minusy -2% do trafień. Nadała by to każdej klasie jeszcze więcej swojej unikalności. Kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi padła zaskakująca wielu deklaracja ze strony rządzącego wówczas Prawa i Sprawiedliwości czy prezydenta Andrzeja Dudy. Polska miała ubiegać się o organizację letnich igrzysk olimpijskich w 2036 roku. Okazuje się, że jeśli Warszawa faktycznie weźmie udział w walce, to rywalem może być Berlin. vNMQWp. Opublikowano: 2020-06-29 11:34: Dział: Polityka Karczewski: Przed nami praca i dużo pokory. Cała kampania Andrzeja Dudy była fair. Musimy pokazywać wady rywala Polityka opublikowano: 2020-06-29 11:34: Stanisław Karczewski / autor: fratria Cała kampania wyborcza, która była prowadzona przez Andrzeja Dudę, była kampanią fair - podkreślił na antenie radia RMF FM senator Prawa i Sprawiedliwości Stanisław Karczewski. Jak dodał, teraz trzeba pokazać wady rywala, jednak nie chodzi o brudny przekaz, a o faktyczny przekaz. CZYTAJ TAKŻE: RELACJA. Wybory prezydenckie 2020. Znamy pierwsze dane PKW: Andrzej Duda - 45,24 proc.; Rafał Trzaskowski - 28,29 proc. Polonia w USA opowiedziała się w większości za Andrzejem Dudą! Gdzie wygrał? W których miastach zwyciężył Trzaskowski? SPRAWDŹ SONDAŻ. Prezydent Duda faworytem w II turze. Pokazują to badania dla TVP i TVN. Przewaga nad Trzaskowskim jest jednak niewielka Wyniki pierwszej tury W ocenie senatora PiS Stanisława Karczewskiego „jest dobrze”. Jest dobrze. Przed nami jest praca, praca i jeszcze raz praca, dużo pokory. Będziemy zabiegali o wszystkich wyborców — zapewnił Stanisław Karczewski. Wyborcy Roberta Biedronia doceniają to, co zrobiliśmy, te reformy prospołeczne. Myślę, że również wyborcy Szymona Hołowni w jakiejś części oddadzą głos na Andrzeja Dudę — ocenił polityk podkreślając, że w tej chwili „hejt nie jest w cenie”. wkt/RMF FM W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy! Publikacja dostępna na stronie: Jakie są największe wady prezydenta Dudy? Barbara Labuda, minister w Kancelarii Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego Przez 10 lat z bliska widziałam, czym może i powinna się zajmować głowa państwa, dlatego przeraża mnie jego skrajny egoizm. Dla niego liczy się wyłącznie bycie ważnym, a dobro państwa, społeczeństwa i narodu jest mu obojętne. Poza tym cynizm, wyrachowanie i judzenie jednych grup społecznych przeciw drugim. Wszystko to składa się na całkowitą nieumiejętność bycia prezydentem. Andrzej Duda nie jest strażnikiem konstytucji, nie łączy społeczeństwa, nie umie opiekować się polityką zagraniczną. Ten niedojrzały emocjonalnie człowiek nie dorósł do pełnionej funkcji, a jego prezydentura jest karykaturą sposobu piastowania tego urzędu przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Prof. Mirosław Karwat, politolog, UW Urzędujący prezydent wczuł się w rolę operetkowego monarchy, toteż jego specjalnością jest kabotynizm i groteskowa próżność, a jego megalomania jest mocno podszyta kompleksami. Zagubiony w swojej roli i upokorzony poczuciem braku wpływu kompensuje to popisami rzekomej siły i stanowczości. Cechuje go także absolutny brak samokontroli, gdy usiłuje bojowością pobić na głowę tych, od których zależy. A jego straszliwą pospolitość i bezguście widać w kiczowatych wzorach autopromocji, kiedy wdzięczeniu się do zwykłych ludzi i pozowaniu na „swojego chłopa” towarzyszy kacykowate dygnitarstwo i upajanie się rekwizytami władzy. Jednak najgorszy jest u Andrzeja Dudy infantylizm i brak elementarnej wyobraźni, jeśli chodzi o konsekwencje własnych działań. Na stanowisku, które jest symbolem powagi i majestatu państwa oraz wspólnoty jego obywateli, znalazł się człowiek, który świadomie odgrywa rolę figuranta, firmującego nie tylko niebezpieczne pomysły PiS, ale często także wycofywanie się z nich i udawanie, że nic się nie stało. A to już pachnie brakiem godności. Wiesław Gałązka, dziennikarz, Dolnośląska Szkoła Wyższa Andrzeja Dudę najmocniej kompromitują: brak podstawowej wiedzy (w tym – mimo kierunkowego wykształcenia – prawnej), bezkrytyczne partyjniactwo oraz to, że szybciej mówi, niż myśli. Czytelnicy PRZEGLĄDU Zbigniew Derejski Narcyzm. Wiem, że współcześnie bez niego nie ma polityki, ale ten osobnik zdecydowanie przesadził. Brak kręgosłupa moralnego. Mówi też za dużo i na wszelkie tematy, co wynika chyba z wspomnianego narcyzmu. Chce być postrzegany nie jako arbiter sporów społecznych, ale jako tzw. wujek dobra rada, czym przekracza granice śmieszności. Nie panuje nad mimiką, co często daje komiczne, acz niezamierzone efekty. Muszę go natomiast pochwalić za szczerość. Nie udaje prezydenta wszystkich Polaków, od początku sprawowania urzędu jest funkcjonariuszem jednej partii. Bożena Miernik Prezydent ma mnóstwo wad. Jest niedojrzały, małostkowy, narusza powagę i znaczenie urzędu, na który został wybrany. Sposób jego reagowania na różne sytuacje jest niewłaściwy, a umiar i powaga – zupełnie mu obce. Wspieranie tylko jednego obozu politycznego i łamanie reguł prawa czyni go niegodnym pełnienia tak ważnej funkcji. Jedno jest pewne – pomysł wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę jest wielce oryginalny. Ograniczamy handel w czasach, kiedy inne kraje europejskie go liberalizują. Wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę wzbudza wielkie emocje - zarówno u zwolenników jak i przeciwników tego pomysłu. Jakie najważniejsze argumenty stoją za tym pomysłem i jakie go negują. Sejm uchwalił w piątek ustawę o ograniczeniu handlu w niedziele. W ostatniej chwili PiS przesunął wejście ustawy od dwa miesiące. Od 1 marca 2018 r. zakupy zrobimy tylko w dwie niedzielę, pierwszą i ostatnią. Rok później będzie tylko jedna handlowa niedziela, ostatnia każdego miesiąca. Zakaz handlu w każdą niedzielę zacznie obowiązywać w 2020 roku. Nie jest to jednak prosta zasada, bo PiS wymyślił wyjątki. Od 2020 roku będą dwie niedziele handlowe przed świętami Bożego Narodzenia, jedna przed Wielkanocą i cztery dodatkowo - ostatnie niedziele: stycznia, kwietnia, czerwca oraz sierpnia. Do tego zgodnie z poprawkami zakaz nie będzie obowiązywać sklepów internetowych czy terenów rolno-spożywczych rynków hurtowych. Ponadto poprawki doprecyzują kwestię ograniczenia handlu na stacjach benzynowych czy dworcach kolejowych. Inna poprawka poszerza katalog podmiotów wyłączonych z tego zakazu o piekarnie, cukiernie i lodziarnie. Tym sposobem PiS może „zachęcić" przedsiębiorców do poszukiwania kruczków prawnych lub zwykłego przerejestrowania działalności na wymienione wyjątki. Jedno jest pewne – pomysł wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę, jest wielce oryginalny. Ograniczamy handel w niedzielę w czasach, kiedy inne kraje europejskie go liberalizują – w tym nasz aktualnie największy sojusznik Węgry. Rządy „dobrej zmiany” oczywiście się tym nie przejmują, podobnie jak wcześniej, kiedy przegłosowano reformę edukacyjną i emerytalną. PiS podwyższył wiek rozpoczęcia edukacji szkolnej i przedszkolnej oraz obniżył wiek emerytalnego – całkowicie ignorując fakt, że nikt w Europie tak nie robi. Czyżbyśmy więc znowu mieli do czynienia ze zmianą napędzaną tanim populizmem lub ideologią? „Solidarność", która jest inicjatorem całego pomysłu wprowadzenia teraz zakazu handlu w niedzielę, twierdzi, że absolutnie nie. Zakaz trzeba wprowadzić, ponieważ przede wszystkim przyniesie ogromną ulgę udręczonym pracą w niedzielę pracownikom handlu, z których do tego znakomita większość to kobiety. - Na potrzebę traktowania pracy w niedzielę jako czynnika stresogennego wskazują wyniki badań prowadzonych w sektorze handlu w ramach projektu „Wpływ poprawy psychospołecznych warunków pracy na ograniczenie kosztów ekonomicznych w firmach przechodzących procesy modernizacyjne i adaptacyjne” realizowanego przez Instytut Medycyny Pracy w Łodzi oraz Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. Ponad 93 proc. pracowników handlu w grupie badawczej uznała, że konieczność pracy w niedziele jest czynnikiem uciążliwym i stanowi zagrożenie – czytamy w uzasadnieniu obywatelskiego projektu „Ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę”. „Solidarność" powołuje się też na badania firmy doradczej Nextmen z 2015 roku, w których ponad 70 proc. pracowników uznało pracę w niedzielę za działanie utrudniające godzenie życia zawodowego i rodzinnego oraz przyczynę przewlekłego stresu i zmęczenia. Ze wspomnianego uzasadnienia projektu ustawy dowiadujemy się również, że – jak pokazują badania u osób pracujących w weekendy częściej występują dolegliwości bólowe, mięśniowo-szkieletowe, bezsenność i problemy psychosomatyczne. Częściej i bardziej dotyka ich wyczerpane emocjonalnie oraz częściej zdarzają im się urazy. W Europie 40 proc. osób, które pracują w niedziele doświadcza konfliktu praca-dom. Ponadto trudności w pogodzeniu harmonogramu pracy z życiem pozazawodowym nawet 30-krotnie zwiększają ryzyko wystąpienia poważnej choroby psychicznej. I do tego te wszystkie problemy dotykają przede wszystkim kobiety. Bowiem według danych Polskiej Rady Centrów Handlowych (PRCH) oraz badań firmy Eurostat ponad 60 proc. osób zatrudnionych w branży centrów handlowych stanowią kobiety, a w sklepach wielkopowierzchniowych i dyskontach jest ich nawet ponad 80 proc. - wg szacunków Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność". O koszmarze pracy w handlu niedzielę pisała też niedawno Adriana Rozwadowska w „Gazecie Wyborczej”: - W połowie ubiegłej dekady bezrobocie sięgało 20 proc., a zastępy kasjerek (byłam jedną z nich) pracowały na umowach o dzieło za mniej niż płaca minimalna. W Wigilię markety były czynne do 19. Kasjerki nie miały świąt – w imię cudzej wolności – argumentowała za tym, by jednak ograniczyć handel w niedzielę. Zwolennicy jego wprowadzenia twierdzą też, że praca w niedzielę odbiera tym, którzy muszą ją wykonywać możliwość uczestniczenia w wielu wydarzeniach kulturalnych, społecznych, rozrywkowych. W dni powszednie, kiedy oni miewają wolne, ich nie ma. Związkowcy, w uzasadnieniu do projektu ustawy o zakazie handlu w niedzielę, przy tym wszystkim wcale jednak nie kryją ideologii, która za nim stoi. - Fundamentalne znaczenie dla ustanowienia niedzieli dniem wolnym od handlu ma doktryna Kościoła katolickiego – czytamy w dokumencie. „Solidarność" powołuje się przy tym i obficie cytuje długi list Jana Pawła II do biskupów, kapłanów i wiernych o świętowaniu niedzieli. Zdaniem autorów projektu ustawy, wprowadzenie jej w życie pociągnie za sobą korzystne skutki społeczne. - Na znaczeniu nabierze rodzina rozumiana jako podstawowa jednostka społeczna, a ograniczony zostanie konsumpcjonizm, który Polsce w ostatnich latach stał się główną formą zaspakajania potrzeb ludności - argumentują. Zamknięcie większości placówek handlowych w niedzielę da, ich zdaniem, nowe możliwości dla obszaru kultury. - Konsumenci z centrów handlowych przeniosą swoje zainteresowania i potrzeby na korzystanie z lokali gastronomicznych, parków, przestrzeni miejskich ożywiając w ten sposób przestrzeń centrum, a nie peryferie miast, gdzie najczęściej zlokalizowane są placówki handlowe – uważają. Przeciwnikom handlu w niedzielę też nie brakuje argumentów. Wydaje się nawet, że mają ich więcej niż zwolennicy ograniczenia działalności sklepów. Pomysł „Solidarności" ostro krytykuje np. Łukasz Warzecha w serwisie - W ciągu dwóch lat rządów PiS mało było propozycji równie pełnych hipokryzji, niespójnych i absurdalnych w swojej istocie jak forsowany przez „Solidarność" i znajdujący posłuch w PiS zakaz handlu w niedziele. Pomijam tu kwestię mojej osobistej niechęci do zawodowych związkowców, a w istocie po prostu pasożytów w rodzaju Piotra Dudy, którzy od lat nie przepracowali uczciwie jednego dnia, tucząc się na związkowych składkach i celując w populizmie, byle uzasadnić swoją wygodną pozycję – zaczyna swoją polemikę z argumentami zwolenników wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę. Potem uważa, że są one „słabe, nielogiczne i opierają się na bezzasadnych, arbitralnie przyjmowanych założeniach". Zdaniem Warzechy np. odpowiedź na twierdzenie, że niedziela nie jest dniem na robienie zakupów i że rodziny powinny być tego dnia razem na spacerze albo w kościele może być jedna: państwo, politycy i związkowcy nie są od tego, żeby ustalać, jak obywatele mają spędzać wolny czas. „Solidarność" uważa, że nie będzie żadnych negatywnych skutków gospodarczych wprowadzenia ograniczeń w handlu w niedzielę. Konsumenci będą w sklepach wielkopowierzchniowych dokonywać awansem zakupów w piątek i w sobotę. Nie będzie też żadnej redukcji etatów. Wręcz przeciwnie – powstaną nawet nowe. - Ze względu na możliwość handlu w niedziele przez osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą przewiduje się stworzenie dodatkowych miejsc pracy w formie samo zatrudnienia – czytamy w uzasadnieniu ustawy. Z tą optymistyczną wizją przyszłości w czasach zakazu handlu w niedzielę polemizuje wielu. Według np. firmy doradczej PwC (raport na zlecenie centrów handlowych) w przypadku zakazu handlu w dwie niedziele w miesiącu obroty sklepów i punktów usługowych w centrach handlowych spadną w ciągu roku o 4,6 mld zł, co będzie skutkowało redukcją zatrudnienia o 19-20 tys. osób. Najwięcej stracą sprzedawcy odzieży – zanotują spadek obrotów o 1,3 mld zł rocznie i zmniejszą zatrudnienie o 6-7 tys. osób. W plecy będzie też skarb państwa – przychody z podatków zmaleją o 890 mln zł, z czego większość – 660 mln zł – przypadanie na niezapłacony podatek VAT. Ponadto zakaz handlu w niedzielę może uderzyć też w firmy logistyczne. Gdyby projekt ustawy o zakazie handlu w niedzielę zostałby uchwalony w kształcie proponowanym przez związki zawodowe, pracę straciłoby 33 tys. osób w branży logistycznej - wynika z raportu „Branża logistyczna. Wpływ zakazu handlu w niedziele” przygotowanym przez Polityka Insight na zlecenie Amerykańskiej Izby Handlowej. Zdaniem „Solidarności" Istotnym elementem przemawiającym za ograniczeniem handlu w niedziele jest skutecznie i społecznie zaakceptowane funkcjonowanie takiej zasady w wielu krajach europejskich. No cóż, tak wiele to ich nie ma, a po drugie jeżeli widać w tym względzie jakieś zmiany, to w kierunku liberalizacji, a nie ograniczenia handlu w niedzielę. W ostatnich latach, na co zwraca uwagę PwC ,w niektórych krajach przeprowadzono całkowitą deregulację w zakazie handlu w niedzielę – zniesiono wcześniej obowiązujące ograniczenia w Danii (2012 r.), Portugalii (2014 r.) i Finlandii (2016 r.). W kilku innych warunki handlu w niedzielę zostały złagodzone – np. w Grecji i Francji. Niemal całkowity zakaz handlu w niedzielę i święta obowiązuje na terenie Unii Europejskiej wyłącznie w Niemczech i w Austrii. Tzw. Sonntagsruhe, czyli „niedzielna cisza" oznacza, że w niedziele i święta zamknięte są wszystkie sklepy. Działać mogą tylko stacje benzynowe i sklepiki na dworcach kolejowych oraz położone w sąsiedztwie atrakcji turystycznych. Podobne ostre reguły, ale jednak z większą liczbą wyłączeń, obowiązują również w Norwegii i w Szwajcarii, ale nie są to już członkowie Unii Europejskiej. W Szwajcarii ponadto władze lokalne mogą wydawać sklepom zezwolenia na pracę w niedzielę. W Luksemburgu duże sklepy mogą być otwarte tylko w pierwszą niedzielę miesiąca od godz. 14 do godz. Ciekawie z zakazem handlu w niedzielę jest w Holandii. Regulują go przepisy lokalne, przez co w gminach położonych głównie w tzw. holenderskim pasie biblijnym - centrum kraju, gdzie rządzą protestanccy konserwatyści - handel w niedzielę jest zakazany, a w innych rejonach kraju nie ma ograniczeń w jego prowadzeniu. W kolejnych kilku krajach Unii handel w niedzielę jest ograniczony przepisami, ale nie zakazany. I tak np. we Francji jeszcze do niedawna hipermarkety w ogóle nie mogły działać. Ale przepisy były stopniowo liberalizowane – najbardziej tzw. ustawą Macrona z 2015 roku. Zapisano w niej, że wszystkie sklepy mogą być otwarte 12 niedziel w roku. Sklepy rodzinne mają nadal – z nielicznymi wyjątkami – prawo pracować w niedzielę. Dodatkowo w Paryżu zarządzenie ministerialne ustaliło 12 „stref turystyki międzynarodowej", w których handel odbywać się może w niedzielę od rana do wieczora. Podobne strefy stworzono w kilku innych miastach odwiedzanych przez turystów. Handlować można też w niedzielę w strefach przygranicznych, wskazanych zarządzeniem prefekta oraz na terenie dworców Paryża i sześciu innych miast. W 2016 roku przepisy dalej zliberalizowano - spod zakazu handlu w niedzielę wyłączono np. 500 miejscowości turystycznych. W Hiszpanii handlowy kalendarz układają władze lokalne – i sklepy są otwarte zazwyczaj w pierwszą niedzielę miesiąca i w niedziele przed świętami. W pozostałe są zamknięte. W Belgii i w Grecji w niedzielę mogą działać tylko małe sklepy. Przy czym w Belgii dodatkowo ogranicza się do kilku godzin czas ich działania, w Grecji wprowadza dodatkową możliwość działania hipermarketów przez 7 wybranych niedziel w roku. Grecy prowadzą też pilotaż handlu bez żadnych ograniczeń w 10 regionach kraju. Ograniczenia w handlu w niedzielę ma też Wielka Brytania – bez Szkocji – tam wielkie sklepy mogą w siódmym dniu tygodnia działań tylko przez kilka godzin. Oryginalnym wyjątkiem jest ponadto Szwecja. Tam niedzielne restrykcje dotyczą tylko sklepów monopolowych - w niedzielę nie można sprzedawać alkoholu. W pozostałych niemal 20 krajach Unii nie ma zakazów handlu w niedzielę, ale zdarza się, że zwyczajowo część lub większość sklepów jest zamknięta lub działa w ograniczonym czasie – tak jest np. we Włoszech i na Chorwacji. Ciekawostką są Węgry. Tam Orban wprowadził zakaz handlu w niedzielę dla wszystkich większych sklepów od 15 marca 2015 roku. Małe punkty i np. stacje benzynowe mogły jednak działać. Spowodowało to np., że normą było sprzedawanie na tych ostatnich konfekcjonowanego mięsa i innych artykułów spożywczych. Zakaz utrzymał się tylko rok. Zniesiono go w kwietniu 2016 roku – między innymi dlatego, że ograniczenia nie podobały się według sondaży 2/3 respondentów. Być może i nas czeka ten scenariusz. Teraz zakaz handlu co najmniej w dwie niedziele zostanie przeforsowany, ale po pewnym czasie, wrócimy do regulacji, które obowiązują teraz. Podobnie jak stanie się to z wiekiem emerytalnym – to oczywiste dla ekonomistów, że na poziomach ustalonych przez PiS nie da się go utrzymać długo. Jak każdy model logistyczny dropshipping posiada zarówno wady, jak i zalety, do których zaliczyć możemy znacznie większą bazę towarową czy wyeliminowanie konieczności magazynowania produktów. W poprzednich wpisach poradnika ABC Dropshippingu w sprzedaży internetowej poruszyłem to, czym jest dropshipping, jaka jest różnica między dropshippingiem a pośrednictwem, a także jak i kiedy narodził się ten model logistyczny. Nadszedł zatem czas, aby przybliżyć nieco zalety dropshippingu w sprzedaży wysyłkowej. Zalety dropshippingu w sprzedaży wysyłkowej, przy wykorzystaniu bazy towarowej dostawców to Zwiększenie oferty produktowej Zwiększenie oferty produktowej bez konieczności dokonywania inwestycji towarowych jest jedną z większych korzyści, które niesie dropshipping. Dzięki integracji systemu, na którym bazuje sklep internetowy z systemem magazynowym dostawcy, zyskujemy wirtualny dostęp do produktów, które oferuje np. hurtownia. Pozwala to na szybkie zatowarowanie półek e-sklepu, a tym samym szybki start nowego przedsięwzięcia bez konieczności inwestycji w asortyment. Zwiększenie konkurencyjności Dzięki dostępowi do szerokiej bazy produktowej zyskujemy możliwość szybkiego dostosowywania się do potrzeb płynących z rynku, okresowych trendów, etc. Jest to szczególnie istotne w przypadku towarów sezonowych, tudzież produktów, na które wpływ ma panująca w danym okresie moda (ubrania, kosmetyki, etc). Możliwość szybkiej zmiany oferowanego asortymentu Jeśli nasz e-biznes – a dokładniej oferowany przez nasz sklep asortyment – okaże się nietrafiony, nie musimy odsprzedawać go w zaniżonych cenach, aby odzyskać środki, a także usilnie kontynuować nierentownego przedsięwzięcia. Wystarczy “wymienić” oferowany asortyment poprzez usunięcie produktów ze sklepu i integrację z innym dostawą. Wadą jest tu jednak ewentualna utrata pozycji w wyszukiwarkach, w przypadku całkowitej zmiany branży. Przyśpieszenie procesu realizacji zamówień Jest to niezwykle istotny czynnik, na który powołuje się większość ankietowanych konsumentów. Wpływ szybkości dostawy na decyzje zakupowe jest nieoceniony. Dzięki dropshippingowi nie musimy sprowadzać zamówionego przez klienta asortymentu, aby następnie nadać go klientowi. Dostawca wyśle go bezpośrednio do konsumenta, gdy tylko otrzyma od Ciebie stosowne zlecenie. Szybkość realizacji zamówienia jest niezwykle istotną kwestią w e-handlu i zdecydowanie możemy zaliczyć ją do zalet dropshippingu. Brak konieczności zwiększania zespołu Kolejną zaletą dropshippingu jest brak konieczności zatrudniania nowych osób, które byłyby odpowiedzialne za pakowanie i wysyłkę produktów. Jest to niezwykle istotne, jeśli dopiero zaczynamy nasz e-biznes. Konieczność stworzenia we własnym przedsiębiorstwie działu odpowiedzialnego za logistykę i wysyłkę wiąże się z kosztami, które głównie w początkowej fazie firmy, mogą zaważyć o jej dalszych losach. Wyeliminowanie kosztów Prócz eliminacji kosztów personalnych dropshipping redukuje do minimum opłaty, które musimy ponosić w przypadku własnej bazy produktowej. Stosując dorpshipping nie musimy bowiem wynajmować powierzchni magazynowej. Brak konieczności zawierania umów z przewoźnikami i zmniejszenie kosztów dostawy Dzięki efektowi skali dostawca może wynegocjować lepsze ceny dostawy towarów u przewoźników, a tym samym my możemy zaoferować niższe koszty dostawy swoim klientom. Jeśli nie posiadamy dużej sprzedaży i nie wysyłamy miesięcznie setek lub tysięcy paczek, przewoźnicy nie zaoferują nam naprawdę konkurencyjnej oferty. Koszt dostawy jest niezwykle ważnym czynnikiem decyzyjnym wśród konsumentów. Jego obniżenie to kolejna z zalet dropshippingu. Możliwość skupienia się na głównym profilu działalności Dzięki zastosowaniu dropshippingu w naszym sklepie internetowym, możemy skupić się wyłącznie na jego promocji i samej sprzedaży oraz obsłudze klienta. Ten aspekt ma spoty wpływ na koszty, które ponosimy, prowadząc nasz e-biznes. Wymienione powyżej zalety drophippingu są największymi korzyściami, które osiągamy dzięki stosowaniu zarówno bazy towarowej wielu dostawców, jak i samego oddelegowania wysyłki produktów do dostawcy. Wiele zależy jednak od samej branży i realnych korzyści może być znacznie więcej. Zajmijmy się teraz wadami, którymi niewątpliwie także obarczony jest dropshipping. Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o finansowaniu pomocy dla kredytobiorców. Chodzi o tzw. wakacje kredytowe, dla osób, które wzięły kredyt hipoteczny. Kto i na jakich zasadach może zawiesić raty kredytu hipotecznego? Kiedy można złożyć wniosek o wakacje kredytowe w Polsce? Czy warto to zrobić, czyli plusy i minusy wakacji od kredytu hipotecznego. Jak wygląda wniosek i gdzie go złożyć, jakie są warunki dot. wakacji kredytowych - to wszystko wyjaśniamy krok po kroku. Spis treści:Wakacje kredytowe 2022 i 2023: dla kogo?Kiedy można skorzystać z wakacji kredytowych?Wakacje kredytowe: czy warto? Wady i zalety tego rozwiązaniaWarunki, które trzeba spełnić, aby zawiesić raty kredytu hipotecznego?Wniosek o wakacje kredytoweWakacje kredytowe 2022 i 2023: zasadyWakacje kredytowe polegają na zawieszeniu spłat rat kredytów na cztery miesiące, na uproszczonych zasadach, bez ponoszenia dodatkowych kosztów w postaci odsetek. Z wakacji kredytowych można skorzystać dwukrotnie, bo w 2022 i 2023 roku, co oznacza, że można odroczyć spłatę rat łącznie o osiem miesięcy: dwa miesiące w trzecim i dwa miesiące w czwartym kwartale 2022 roku oraz po jednym miesiącu w każdym z kwartałów 2023 wakacje kredytowe 2022 i 2023? Co z frankowiczami?Rozwiązania wejdą w życie po 14 dniach od podpisania dokumentów przez prezydenta, czyli 28 lipca 2022 roku. Wakacje kredytowe będą dotyczyć przede wszystkim kredytów zaciągniętych w złotówkach i dotyczą części kapitałowej i z podpisaną ustawą, bank na wniosek kredytobiorcy może zawiesić spłatę kredytu, ale w ściśle określonych ramach czasowych. W tym roku to dwa miesiące od 1 sierpnia do 30 września i kolejne dwa miesiące od 1 października do 31 grudnia. Daty są niezmienne, więc jeśli wniosek nie zostanie złożony w odpowiednim terminie, to ten rodzaj pomocy przepada. Wniosek o wakacje kredytowe powinien być złożony przed datą spłaty kolejnej raty kredytu. Zgodnie z przepisami, spłata kredytu zostanie zawieszona już z dniem doręczenia kredytodawcy wniosku, ale bank ma 21 dni od doręczenia wniosku na przekazanie potwierdzenia, ale jego brak nie wpływa na rozpoczęcie zawieszenia spłaty kogo wakacje kredytowe? WarunkiWakacje kredytowe to propozycja dla osób z kredytami hipotecznymi w złotówkach, na własne mieszkanie. Będzie też możliwe złożenie wniosku online. W przypadku osób posiadających więcej niż jeden kredyt hipoteczny, będzie można skorzystać z wakacji kredytowych tylko w przypadku jednego kredytu, bo pomysł ma pomóc w zaspokojeniu własnych potrzeb kredytowe: czy warto? Wady i zalety tego rozwiązaniaNiewątpliwą korzyścią płynącą z odroczenia rat kredytu, jest możliwość utrzymania płynności finansowej w czasie przejściowych problemów finansowych. Nie jest to jednak remedium na wszystko. Po zakończeniu wakacji kredytowych należy się liczyć z wydłużeniem okresu spłaty. Problematyczne może okazać się także zaciągnięcie kolejnego kredytu, bo zawieszenie rat traktowane może być przez banki jako trudności ze spłatą należności. Opłaty, z którymi muszą liczyć się kredytobiorcy to opłaty ubezpieczeniowe. Wniosek o wakacje kredytowe?Wniosek będzie dostępny na stronach banków, w których mamy zaciągnięte kredyty hipoteczne. Będzie on zbliżony do tego, jaki już teraz oferują banki mające w swojej ofercie wakacje od kredyt od ofertyMateriały promocyjne partnera

plusy i minusy andrzeja dudy